Rozdział
2
Sobota. Zbieram się właśnie na zakupy i próbuję obudzić
Emmę. W końcu osiągam sukces.
-Masz 5minut! Pośpiesz się bo idę bez ciebie!
-Jeju Sammy daj mi się wyspać!
-Tak to jest jak się chodzi spać nad ranem!
Zabieram torebkę i wychodzę z pokoju. Włożyłam białe szorty i
niebieską bokserkę. Do tego mały wisiorek, okulary przeciwsłoneczne i mała
torebka w etniczne wzorki. Postanowiłam poczekać na siostrę jeszcze 10 minut i
wyjść. Zdążyła.
-Czemu ty zawsze jesteś taka niecierpliwa!?-woła Emma.
-A czemu ty zawsze jesteś taka leniwa?! –odpowiadam jej.
Moja siostra czyta mi w myślach. Również założyła białe
szorty jednak ona postawiła na czarną bokserkę z dekoldem i koronką z tyłu. Em
zawsze lubiła odsłaniać sporo ciała. Ja z kolei nie lubię takich ubrań.
Wreszcie udało nam się wyjść z domu. Do galerii mamy jakieś
20 minut, idziemy pieszo. Na miejscu czekają na nas dziewczyny. Chłopcy poszli
do kina na jakiś horror. Brr… Nienawidzę horrorów. Ruszamy na podbój sklepów.
Po kilku godzinach szaleństwa zgłodniałyśmy i ok. 15:00 poszłyśmy na obiad do
pizzerii. Chwilę później siedzimy już przy stoliku i jemy. Nagle zauważam kogoś
przy stoliku na drugim końcu Sali. Danny’ego. Nie wiem co zrobić. Podejść i
zagadać?
-Dziewczyny zgadnijcie kto jeszcze tu jest.
-Kto?
Obie odwracają się w drugą stronę.
-Nie patrzcie tam! Jeszcze nas zauważy! To Danny!
Wszystkie 3 wiedziały że jestem w nim zakochana.
-Idź i do niego zagadaj!
Myślały, że będzie to takie proste. Nie miałam zamiaru do niego podchodzić.
-Na razie i tak muszę iść do łazienki.
Udało mi się im jakoś wykręcić. Kiedy wychodziłam z toalety
z oczywiście poprawionym makijażem poślizgnęłam się na mokrej podłodze.
Leciałam w stronę podłogi, aby rozbić sobie głowę i obić plecy, kiedy czyjeś
ręce mnie złapały tuż nad twardą posadzką. Nieśmiało spojrzałam na mojego
wybawcę. Patrzyła na mnie uśmiechnięta twarz Luke’a .
-Nic ci nie jest, Sam? –spytał kumpel obiektu moich
westchnień. Zdziwiłam się, że zna moje imię- myślałam bowiem, że podobnie jak
Danny’ego nie obchodzą go dziewczyny mojego pokroju.
-Nie, nie . Dziękuje
ci. –odparłam. Spróbowałam się podnieść i wyswobodzić z jego objęć, ale znów
straciłam równowagę i musiał mnie podtrzymać.
-Ostrożnie. – uśmiechnął się. Miał naprawdę ładny uśmiech.
Taki radosny i nieśmiały. Oczywiście nie mógł się równać z Danny’m , który w
swoim pewnym siebie uśmiechu odsłaniał wszystkie lśniące zęby. Ale był miły dla
oka. Jeżeli oczywiście uśmiech może być miły.
-Dziękuje ci za pomoc.-również się uśmiechnęłam.
-Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość. Nic ci nie jest?
- posłał mi ten swój uśmiech.
-Nie, dziękuje.
-Na pewno?
-Na pewno. Przepraszam cię, ale muszę już iść. Pa.
-Do zobaczenia w szkole Samanto!-zawołał za mną. Pierwszy
raz ktoś nie zdrobnił mojego imienia.
Wróciłam do stolika.
-Gdzieś ty się tyle czasu powdziewała?-Emma jak zwykle
niecierpliwa.
-W łazience.
-Zbieramy się już?
-Ok.
We czwórkę poszłyśmy pod drzwi kina, z którego wychodzili
Mike z Nick’iem.
-No siema! –zawołał uradowany Mike.
-Hej!
-Żałujcie, że z nami nie poszłyście. Film był świetny!
-Ok, ok. Co teraz robimy? – spytała Krista.
-Może by tak przejść się plażą, a późnej wrócić do domu?
Musimy jeszcze z Sam posprzątać.-powiedziała Emma.
-Ok.-zaabsorbował pomysł Nick.
Poszliśmy więc na plaże i spacerowaliśmy jakieś pół godziny.
Do domu dotarłam parę minut przed 16:00.
-Emma! Ścierasz kurze, czy myjesz podłogę?
-Ścieram kurze. Dobrze, że mama posprzątała resztę domu.
Szybko się uwinęłyśmy ze sprzątaniem. Jutro miałyśmy zamiar
wybrać się rano na plaże. Spakowałyśmy więc torby, pograłyśmy na instrumentach
i poszłyśmy spać, abyśmy rano mogły wcześnie wstać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz